Można sprzedać dom zaraz po śmierci małżonka bez podatku
Po śmierci jednego z małżonków, drugi nie musi czekać ze sprzedażą nieruchomości pięć lat aby uwolnić się od obowiązku płacenia podatku dochodowego – stwierdził Naczelny Sąd Administracyjny w wydanej 15 maja 2017 r. uchwale (sygn. akt II FPS 2/17).
Sąd w uchwale tej nawiązał do zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika (z łac. In dubio pro tributario), zawartej w art. 2a Ordynacji podatkowej (polecam tekst o tym jak klauzula ta stosowana jest przez organy i sądy). Zdaniem sędziego NSA Tomasza Kolanowskiego problem jaki został poruszony w tej uchwale dotyczy głównie osób, które nie prowadzą działalności gospodarczej, a więc nie zajmują się profesjonalnie rozliczaniem podatków. Zatem co do takich osób zastosowanie klauzuli in dubio pro tributario jest jak najbardziej słuszne.
Uchwała ta jest o tyle ważna, że dotyczy niemal każdego małżeństwa, w którym istnieje wspólność majątkowa. Prędzej czy później każda osoba może spotkać się z takim problemem, zwłaszcza, że organy podatkowe do tej pory interpretowały przepisy dwojako i niekiedy ludzi po stracie współmałżonka napotykała kolejna przykrość związana z nieprzyjaznym opodatkowaniem.
Dekret rozwiązuje także problem wielu starszych osób, często schorowanych, dla których każdy rok oczekiwania ze sprzedażą nieruchomości oznaczał dodatkowe niedogodności, a przede wszystkim ciężar finansowy. Oczywiście nikt nie zabrania sprzedaży nieruchomości w ciągu kilku następnych lat po śmierci małżonka, ale zainteresowany sprzedając nieruchomość przed upływem tego terminu, musiałby liczyć się z koniecznością zapłaty 19-proc. podatku dochodowego… a kto chce płacić podatki?
Chyba każdy wie, że w przypadku nabycia nieruchomości, np. w spadku albo po prostu w drodze kupna, trzeba odczekać pięć lat aby móc ją sprzedać – przynajmniej ja często spotykam się z takim przeświadczeniem.
Ale skąd to się wzięło? Otóż wskazany wyżej okres wynika z przepisów podatkowych. Jeśli nabyliśmy lub wybudowaliśmy nieruchomość i chcemy ją sprzedać, warto poczekać pięć lat (ale uwaga, od końca roku kalendarzowego w którym było nabycie lub wybudowanie nieruchomości), wtedy nie będziemy musieli płacić 19-proc. PIT od dochodu (zgodnie z art. 10 ust. 1 pkt 8 ustawy o PIT), chyba że w ciągu dwóch lat środki ze sprzedaży przeznaczone zostaną na własne cele mieszkaniowe (art. 21 ust. 1 pkt 131 w zw. z art. 21 ust. 25 ustawy o PIT) – wtedy też nie zapłacimy podatku.
Jednak problem narasta gdy jeden z małżonków umiera.
Podam prosty przykład:
Jan Nowak z żoną kupili w marcu 2015 roku dom (łączy ich wspólność majątkowa). Aby sprzedać go bez opłacania podatku, muszą poczekać pięć lat od końca roku kalendarzowego, w którym go kupili – czyli aby nie płacić podatku, nieruchomość mogą sprzedać w styczniu 2020 roku.
Pozbywając się domu wcześniej państwo Nowakowie musieliby zapłacić podatek w wysokości 19-proc. od dochodu, chyba że pieniądze jakie uzyskali ze sprzedaży przeznaczyli by na zakup mieszkania lub domu. Wtedy dochód ten zostanie zwolniony z podatku.
Sytuacja komplikuje się, gdy jeden z małżonków umiera, a drugi dziedziczy po zmarłym udział w kupionej ponad pięć lat wcześniej nieruchomości.
Do czasu wydania uchwały, nie było pewności czy w takich okolicznościach przy ewentualnej sprzedaży nieruchomości, wdowa bądź wdowiec będzie musiał zapłacić podatek dochodowy od udziału jaki odziedziczył po zmarłym.
Jak to w naszym przyjaznym obywatelom systemie podatkowym bywa (polecam tekst „Domniemanie winy podatnika”), Urzędy skarbowe od lat uważały, że w takiej sytuacji bez uiszczania podatku dochodowego może zostać sprzedana tylko połowa domu (bądź mieszkania). Sprzedaż drugiej połówki, należącej wcześniej do zmarłego małżonka, aby była zwolniona z podatku musi odbyć się po kolejnych pięciu latach liczonych od końca roku kalendarzowego, w którym to wdowa lub wdowiec dostali tą część nieruchomości w spadku (chyba że małżonek wydałby pieniądze na zakup innego domu lub mieszkania, wtedy skorzystał by ze zwolnią zawartego w art. 21 ust. 1 pkt. 131 ustawy o PIT).
Czyli kto nie czekał lub nie zrealizował celu mieszkaniowego, musiał płacić 19-proc. PIT od dochodu ze sprzedaży nieruchomości. Wiele osób się nie zgadzało z taką praktyką i poszło do sądu.
Jednak, jak można się było spodziewać, wyroki nie były jednolite. Skutkiem tego jedni wdowcy płacili PIT od sprzedaży połowy nieruchomości, a inni nie (nawiasem mówiąc, cóż za wspaniały przykład równego traktowania podatnika). W ich obronie, już trzy lata temu, stanęła ówczesna rzecznik praw obywatelskich w wystąpieniu do ministra finansów.
W sądach zaś obowiązywały dwie linie orzecznicze:
Pierwsza – gdzie spór był rozstrzygany po myśli podatników, opierała się na wspólności małżeńskiej, która jest niepodzielna oraz bezudziałowa, a nabycie nieruchomości przez małżonków do wspólnego majątku oznaczało, że każdy z małżonków nabywa ją w całości. W związku z tym termin nabycia nieruchomości liczy się tylko raz – w chwili nabycia bądź budowy domu lub mieszkania przez oboje małżonków.
Druga – gdzie zaś podatnicy mieli płacić PIT od połowy mieszkania, nakazywała brać pod uwagę dwie daty nabycia: pierwsza liczona od daty zakupu bądź wybudowania nieruchomości i druga od daty dziedziczenia. Działanie takie oparte było na twierdzeniu, że wspólność majątkowa w małżeństwie istnieje tylko do śmierci jednego z małżonków, zaś po jego śmierci przekształca się w równe udziały. Skutkiem tego, ten kto zostaje z całą nieruchomością, niejako na nowo nabywa jej połowę. Gdyby było inaczej, to nie dziedziczył by po zmarłym – orzekały organy i sądy.
Wydana 15 maja uchwała przesądziła spór na korzyść podatnika. Naczelny Sąd Administracyjny nie kwestionował tego, że na skutek śmierci jednego z małżonków dochodzi do dziedziczenia. Stwierdził jednak, że nie powoduje to ponownego nabycia, a tylko przekształcenie prawa już nabytego. Zatem pięcioletni termin liczy się tylko raz od daty wspólnego wybudowania bądź zakupu domu czy mieszkania.
NSA zaznaczył, że w przypadku gdyby pięcioletni termin pozwalający na zwolnienie z podatku byłby liczony od daty dziedziczenia, dochodziłoby do nierówności w opodatkowaniu. Argumentował to tym, że PIT liczony jest od dochodu, czyli przychodu pomniejszonego o koszty. W przypadku spadkobierców takie koszty nie występują, jest tylko podatek od spadków i darowizn, który i tak, ze względu na zwolnienie dla osób spokrewnionych – wynosi 0, oraz ewentualne nakłady na nieruchomość. Efektem tego spadkobiercy płaciliby PIT od przychodu, a nie od dochodu, czyli w dużo mniej preferencyjnych warunkach niż pozostałe osoby, które przy sprzedaży nieruchomości odejmują również cenę zakupu nieruchomości.
Uchwała nie dotyczy rozwodników, którzy po rozpadzie małżeństwa mają prawo do połowy majątku dorobkowego. Jeżeli rozwodnik wcześniej kupił z małżonkiem wspólne mieszkanie, a po rozwodzie otrzyma je tylko jeden z nich, to powinien on poczekać ze sprzedażą pięć lat, aby nie móc płacić PIT od połowy nieruchomości.
Co ciekawe podatku nie będzie, jeśli majątek dorobkowy, składa się nie tylko z nieruchomości ale również z innych rzeczy, które odpowiadają wartością nieruchomości, a małżonkowie podzielą się całością po połowie (np. jedno bierze dom, a drugie samochody i maszyny).
Niestety uchwała NSA nie oznacza, że wszyscy którzy zapłacili, jak się okazało nienależny podatek, będą mogli się ubiegać o jego zwrot. Możliwe, że osoby które wciąż spierają się z fiskusem, będą miały szansę na odzyskanie pieniędzy.
Na zwrot mogą liczyć też podatnicy, którzy wprawdzie opłacili podatek, ale ich zobowiązanie nie zdążyło się przedawnić (zobowiązanie podatkowe przedawnia się w terminie pięciu lat od końca roku kalendarzowego w którym to zobowiązanie powstało).
Szansy na zwrot nienależnie pobranego podatku nie mają ci podatnicy, którzy zdążyli przegrać spór zakończony niekorzystną decyzją ostateczną lub prawomocnym wyrokiem sądu. Uchwała bowiem nie pozwala wznowić zakończonych już postępowań, ani administracyjnych, ani sądowych.