Artyści nie zawsze mogą być zatrudnieni na podstawie umowy o dzieło
Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 2 czerwca 2017 r. (sygn. akt III UK 147/16) uznał, że zagranie w spektaklu, tak samo jak opracowanie oprawy konferansjerskiej, nie może być uznane za dzieło, ale za umowę o świadczenie usług, od której powinny zostać odprowadzone składki na ubezpieczenie społeczne.
To już druga sprawa przegrana przez tą samą instytucję kulturalną, a także kolejna tego typu, w której SN rozstrzyga konflikt między płatnikiem a organem rentowym. Wcześniej bowiem Sąd Najwyższy rozpoznawał przypadek artystki, która na zlecenie tej instytucji wzięła udział w koncercie muzyki organowej. SN orzekł wtedy, że wykonanie cudzych utworów przez muzyka nie może zostać uznane za wykonywanie dzieła, zatem w tym przypadku powinna mieć zastosowanie umowa o świadczenie usług (wyrok Sądu Najwyższego z 10 stycznia 2017 r., sygn. akt III UK 53/16).
W tym przypadku SN rozpoznawał skargę kasacyjną od wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie (sygn. akt III AUa 173/15). Sprawa ta dotyczyła siedmiu osób zatrudnionych przez to centrum kulturowe, którym ZUS zakwestionował umowy. Organ poważył umowy aktora, konferansjerów, muzyków grających w zespole, osoby prowadzącej warsztaty z zakresu tańca współczesnego oraz osoby, która zajmowała się aranżowaniem muzyki w ramach koncertów edukacyjnych dla dzieci, a także umowę tłumaczenia tekstów autorskich z adiustacją.
Swoją decyzję uzasadniał tym, że czynności jakie wykonywali zainteresowani nie prowadziły do konkretnego i sprawdzalnego rezultatu. Wymagały jedynie starannego działania, zatem nie mogły zostać uznane za umowy o dzieło.
Płatnik nie zgodził się z taką oceną. Argumentował, że każdy występ na żywo musi spełniać określone standardy, które zaspokoją oczekiwania odbiorców. Nie udało by się tego osiągnąć, jeśli czynności stanowiłyby tylko ciąg rzemieślniczych, mechanicznie odtwarzanych sekwencji.
Szczeciński Sąd Okręgowy, tak jak i apelacyjny, jednak opowiedziały się za stanowiskiem ZUSu. Sąd Apelacyjny uznał, że wpływ osób, którym organ podważył umowy, na końcowy efekt był znikomy. Według niego wykonywali oni tylko powierzone im role, odpowiednio, występowali wraz z zespołem, nie zlecono im partii solowych, musieli podporządkować się dyrygentowi, a tematykę imprezy uzgadniali z innymi osobami. Zważając na to uznał, że praca jaką wykonali zainteresowani nie wykraczała poza klasycznie rozumianą usługę.
Skarga kasacyjna została wniesiona przez centrum kulturowe. Sprawę jednak przegrało. Sąd Najwyższy stwierdził, że samo to, iż zlecone zadania wykonuje artysta, nie oznacza od razu, że doszło do zawarcia umowy o dzieło.
SN jednak przyznał rację skarżącemu w odniesieniu do umowy dotyczącej tłumaczenia tekstów autorskich utworów muzycznych. Stwierdził, że czynność taka może zostać uznana za dzieło. W tym zakresie uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
Sąd Najwyższy zwrócił uwagę na to, że nie wystarczy być artystą żeby każda umowa przez niego zawierana była uznawana za umowę o dzieło. Przesłanką zastosowania umowy o dzieło, musi być wykonanie dzieła (jak sama nazwa umowy wskazuje) przez jedną ze stron, w zamian za zapłatę drugiej strony. Zatem wykonawca umowy zobowiązuje się do wykonania określonego rezultatu, a nie do zachowania należytej staranności – co już jest cechą umowy zlecenia.
Reasumując, aby móc zastosować umowę o dzieło, jedna ze stron musi wykonać dzieło materialne bądź niematerialne. Musi być jednorazowym efektem, zindywidualizowanym na etapie zawarcia umowy i możliwym do jednoznacznego zweryfikowania po wykonaniu. Szczególnie trzeba zwrócić uwagę na to aby dzieło to miało charakter niestandardowy, niepowtarzalny, wypełniający kryterium twórcze i indywidualne.
Stosowanie tych umów jest nadużywane przez przedsiębiorców, rezultatem tego z osobami, z którymi powinny być zawarte umowy zlecenia bądź umowy o pracę (umowa o dzieło jest nieoskładkowana), w ramach obniżenia kosztów zatrudnienia, zawierane są umowy o dzieło.
Jak widać ZUS walczy z nieuczciwymi płatnikami, czasami jednak ingerencja organu idzie za daleko i wymaga on uznania za umowę o świadczenie usług także umowy, które dotyczą realnego dzieła (jak w przypadku tłumaczenia) – także w rozumieniu przepisów i orzecznictwa.
Artyści nie zawsze mogą być zatrudnieni na podstawie umowy o dzieło